Świetne występy hokeistów w Mistrzostwach Świata Elity (wideo)
Prowadzona przez Roberta Kalabera reprezentacja Polski w sobotę i niedzielę dostarczyła kibicom mnóstwo powodów do dumy.
Prowadzona przez Roberta Kalabera reprezentacja Polski w sobotę i niedzielę dostarczyła kibicom mnóstwo powodów do dumy. Biało-czerwoni nie tylko wywalczyli cenny punkt przeciw broniącej brązu Łotwie, ale również zdołali napsuć nieco krwi fantastycznym Szwedom. Możemy wprawdzie żałować szans Dominika Pasia i pechowej kary Kamila Górnego, ale jastrzębski bilans Mistrzostw Świata Elity w Ostrawie również jest okazały! Dość powiedzieć, że trafienia mają na swoich kontach wychowankowie JKH GKS, Kamil Wałęga (dziś Trzyniec) i Mateusz Bryk (Tychy), a Maciej Urbanowicz bez kompleksów zatrzymywał gwiazdy NHL.
W sobotę biało-czerwoni kapitalnie spisali się przeciw Łotyszom, przegrywając dopiero po dogrywce 4:5 d. (1:0, 1:1, 2:3, d. 0:1). Kamil Wałęga w 29. minucie odzyskał prowadzenie dla naszej kadry przy asyście niezmordowanego Macieja Urbanowicza, a z kolei Mateusz Bryk w 57. minucie strzałem spod niebieskiej wyrównał na 4:4. W doliczonym czasie szansę meczu miał Dominik Paś, ale w trudnej sytuacji trafił w obramowanie łotewskiej bramki, co zemściło się na podopiecznych Kalabera w 64. minucie. Tak czy inaczej, pierwszy bezcenny punkt stał się faktem, a wspieranych przez tysiące kibiców Polaków nie mogli nachwalić się nawet bardzo wymagający czescy komentatorzy. Dodajmy, że obok wymienionych w pojedynku zagrali też Marcin Kolusz, Patryk Wajda, Kamil Górny i Arkadiusz Kostek, którzy w minionych rozgrywkach byli filarami naszego zespołu w ekstralidze.
Po wyczerpującym debiucie Polaków czekało o niebo trudniejsze zadanie w niedzielę przeciw naszpikowanej zawodnikami z NHL Szwecji. Bukmacherzy nie mieli wątpliwości, że „Trzy Korony” to stuprocentowi faworyci, wskazując kursy na Szwedów w okolicach... 1.01! Tymczasem już na starcie znakomitą szansę otwarcia wyniku miał Dominik Paś, ale przegrał pojedynek z Filipem Gustavssonem z Minnesota Wild. Faworyci szybko objęli prowadzenie 2:0, pokonując doskonale nam znanego Davida Zabolotnego. Dodajmy przy tym, że bardzo dobra dyspozycja „Zabola” uratowała nas od większych strat. W drugiej i trzeciej odsłonie Polacy zagrali lepiej. Wydarzył się nawet moment, w którym biało-czerwoni zamknęli renomowanego rywala w jego tercji! Nasza ekipa przetrwała trzy osłabienia, a w 43. minucie waleczność została nagrodzona golem Alana Łyszczarczyka, który obił tyły szwedzkiego golkipera. Niespodziewane 3:1 utrzymało się do pechowej kary Kamila Górnego, który w starciu pod bandą został uderzony przypadkowo przez rywala i próbując zachować równowagę równie przypadkowo trafił go kijem w usta. W trakcie kary dwa plus dwa dla „Faszola” Szwedzi zdobyli dwa gole i rozstrzygnęli zawody wynikiem 5:1 (2:0, 1:0, 2:1). Dodajmy, że najlepszym graczem Polaków wybrano Mateusza Bryka.
We wtorek Polaków czeka, jak się wydaje, najważniejszy mecz turnieju z Francją. Może on zadecydować o utrzymaniu w Elicie. Życząc powodzenia naszym reprezentantom już teraz cieszymy się z faktu, iż podopieczni Kalabera swoją dzielną postawą zamknęli usta krytykom ich występu wśród najlepszych.
Na koniec dodajmy, że dodatkowym jastrzębskim akcentem Mistrzostw Świata Elity jest fakt, iż ekspertem transmitującego mecze Polsatu Sport jest kolejny wychowanek JKH GKS Jastrzębie i były trener młodzieży w naszym klubie, Tobiasz Bigos.
Przeczytaj pełny artykuł ze źródła:
Sprawdź podobne:
jesteś gościem
lub dodaj jako gość
Ciekawy temat? Rozpocznij dyskusję. Zostaw komentarz...