Ułatwienia dostępu

Skip to main content


REKLAMA

Sadzili kwiaty na śniegu i prześwietlali jajka

 |  Urząd Miasta Jastrzębie-Zdrój
Urząd Miasta Jastrzębie-Zdrój
Dodane przez:
Urząd Miasta Jastrzębie-Zdrój

Dokładnie 60 lat temu rozpoczęła dorosłe życie w Jastrzębiu. Oto historia Marty Okas.

W jaki sposób młodzi ludzie spędzali wówczas wolny czas? Jak wówczas wyglądało życie w dopiero co powstającym mieście?

Do Jastrzębia-Zdroju Marta Okas przyjechała w 1963 r. Dokładnie sześć dekad temu. W roku nadania praw miejskich. Miała wtedy 19 lat. Rodzice mieszkali tu od niedawna, tata pani Marty pracował w Przedsiębiorstwie Budowy Kopalń. Przyjechali za pracą. Wcześniej mieszkali pod Cieszynem, gdzie prowadzili własny interes – prywatną kuźnię. Kiedy pani Marta wraca wspomnieniami do pierwszych dni w Jastrzębiu, przed oczami ma obraz, któremu bliżej jest do wsi niż miasteczka.

To proszę pani, jeszcze była wieś. Przyjechałam z miasta, miałam piękny płaszcz i kapelusz. Chciałam ładnie wyglądać, bo to Jastrzębie wtedy takie biedne było. Jak szłam do pracy na kopalnię, to szłam przez łąki i pola, po kolana w błocie. Samochody jak jechały, to wszystko, co było na drodze, to było na ludziach. Nie było chodników, nie było porządnej drogi. To utkwiło w pamięci najbardziej

– śmieje się dziś Marta Okas.

Wszystkie sprawy załatwiało się pieszo. Wtedy nie było to dla nikogo problemem, szczególnie w ciepłe dni. Jak mówi pani Marta, były może dwie taksówki. Jeździł jeden autobus. Ubrudzona nie dotarła na miejsce. Z płaczem wróciła do domu i chciała wracać, skąd przyjechała. Jednak rozpoczęła pracę razem z siostrą w centrali telefonicznej na Zofiówce.

Tam nie była długo. Wcześniej pracowała z siostrą w sklepie, miała już jakieś doświadczenie, a do tego bardzo chciała się uczyć. Miała wtedy 20 lat i szybko, co podkreśla z dumą, została najmłodszą kierowniczką sklepu spożywczego w Jastrzębiu.

Do Jastrzębia przyjeżdżało coraz więcej ludzi i zaczął rozwijać się handel. W sklepie była stała stawka plus dodatek liczony od obrotu. Kolejki były długie. Ja zarabiałam więcej niż mój tata

– wspomina pani Marta.

Bardzo lubiłam tę pracę, kontakt z ludźmi. Było bardzo dużo młodych osób z całego kraju, wspaniałe historie. Jastrzębie z tamtych czasów to były dwa bloki mieszkalne, które pamiętam, a reszta to były hotele górnicze. Rodzin było bardzo mało, tu wszyscy młodzi przyjeżdżali do pracy w kopalni

– dodaje.

We wspomnieniach Marty Okas zachowało się wiele wspomnień i anegdot. Jedna z nich jest o tym, że przed otwarciem kopalni był wielki zryw i wszędzie sadzono kwiaty. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że było wtedy dużo śniegu. Wtedy przyjeżdżali znani goście i trzeba było pokazać, że tu jest ładnie. Druga historia dotyczy pracy w sklepie.

 

Tam, gdzie pracowałam był taki aparat do prześwietlania jajek i jak było jasne jajko nad żarówką to było świeże, jak ciemne - było zepsute. Chłopcy ustawiali się w kolejce i jak kupowali jajka to pytaliśmy, czy je prześwietlić. Stał kiedyś jeden mądrala, taki nowy i zapytałyśmy „czy prześwietlić jajka?”, a on na to „broń Panie Boże” i uciekł ze sklepu. To było takie fajne. Inaczej to odebrał, ale było zabawnie

– z uśmiechem wspomina Marta Okas.

Jak spędzano wolny czas? Była kawiarnia „Jastrzębianka”. Tam chodzono na zabawy taneczne, tak zwane „dancingi”.

 

Tam paliło się pierwsze papierosy. Kiedyś jak się siedziało w kawiarni, to paliło się papierosy, czy się umiało czy nie. Piliśmy wino, nie nasze, a zagraniczne. Muzyka była na żywo, tańczyliśmy i to było przecudowne. To był piękny lokal. Kawę pięknie podawali.

Na mecze chodziło się do Moszczenicy, a kartę pływacką zdobywało się na basenie w Zdroju.

Uzdrowisko wciąż działało. Były dancingi w Domu Zdrojowym, ale wtedy bawili się tam przede wszystkim kuracjusze z pobliskich sanatoriów. Ja pracowałam w sklepie, więc mnie wszyscy znali i „Marta zawsze wchodziła”. Miałam prawo wejścia. Nie rozrabialiśmy. Chodziło się na randki, zabawy, to było normalne.

Jak mówi pani Marta, kiedy teraz miałaby spojrzeć za siebie i porównać Jastrzębie sprzed lat, to przyznaje, że wtedy widać było ten ogromny rozwój. Nie było nic, a na jej oczach powstawało piękne miasto. Mnóstwo ludzi zjeżdżało do cichego i spokojnego uzdrowiska. Tu wyszła za mąż, tu urodziła dzieci. Był problem z lekarzami, z porodówką. Nie było szpitala.

 

Przeżyliśmy stan wojenny. Jak byłam młodą mężatką, pamiętam pewnego dnia na ulicy pod blokiem był czołg. Dzieci zadowolone, że widzą czołg. Włączyliśmy telewizor i nie było „Teleranka”, za to dowiedzieliśmy się, że rozpoczął się stan wojenny. To był przedświąteczny czas. Zaprosiliśmy na Wigilię żołnierzy, którzy pilnowali centrali telefonicznej. My ich ugościliśmy rybą, a oni przynieśli czekoladę, której wtedy w sklepach nie było. To nie był łatwy czas. Mogłabym tak opowiadać bez końca. Jednak to już inna historia. Dziś mamy całkiem inną rzeczywistość

– podsumowuje Marta Okas.

 

Przeczytaj pełny artykuł ze źródła:

https://www.jastrzebie.pl/strefa-mieszkanca/aktualnosci/aktualnosc/sadzili-kwiaty-na-sniegu-i-przeswietlali-jajka


Podziel się z innymi, udostępnij:
REKLAMA

Podziel się swoim zdaniem...
jesteś gościem
lub dodaj jako gość
Ładuję komentarze... Komentarz zostanie odświeżony po 00:00.

Ciekawy temat? Rozpocznij dyskusję. Zostaw komentarz...

na Tapecie! Ciekawe tematy w Jastrzębiu-Zdroju

REKLAMA


Ostanie komentarze

mnie się nikt nie pytał czy chce Łabędzią ulicę. Piktogramy co ulica to inne.
Pani Hetman odizolowała blisko 100.000 miasto od innych miejscowości.Zadnych połączeń do pobliskich miejscowości takich jjak...Pszczyna, Racibórz,Bielsko i inne.To karygodne co ... (2)
Pani Hetman jest empatyczna, nie skromna i zimna - tak jak to miasto robiło się przez ostatnie lata. Liczę na ... (2)
@Henrych (henry)klasa rodem z Bzia :D (1)
Oddali miasto w ręce ***** ***
Hetman straciła zaufanie chyba wszystkich dookoła. Nikt tej kobiecie nie ufa, a jedyny argument wyborczy żeby za nią zagłosować to ... (2)

REKLAMA

REKLAMA