Wigilia naszych przodków
Niegdyś powszechnie wierzono, że przebieg dnia i nocy wigilijnej ma decydujący wpływ na cały nadchodzący rok. Nie należało zatem wszczynać kłótni, martwić się czy płakać, a dzieci napominano, aby sprawowały się wzorowo.
W Wigilię niczego nie pożyczano sąsiadom, aby szczęście i dostatek "nie uciekły" z domu i aby nie narazić się na utratę mienia w nadchodzącym roku. W trosce o dobrą kondycję fizyczną i zdrowie należało wstać jak najwcześniej i umyć się w zimnej wodzie. Kto jednak położył się w ciągu dnia musiał liczyć się z chorobami i z tym, że w lecie "położy mu się zboże"
Powszechnym zwyczajem były drobne, pozorowane kradzieże, które miały zapewnić bogactwo i powodzenie we wszystkich przedsięwzięciach, a zwłaszcza transakcjach handlowych.
Wierzono, że w Wigilię Bożego Narodzenia dusze zmarłych mogą opuszczać zaświaty i niewidzialne przebywać wśród swoich bliskich. Należało więc w tym dniu dmuchać na ławy, stołki czy krzesła zanim się na nich usiadło i przepraszać duchy, które mogły tam odpoczywać. Z tego samego powodu nie wolno było rąbać drew, prząść na kołowrotku, ciąć sieczki czy chlustać pomyjami. Noży i innych ostrych narzędzi używano z wielką ostrożnością, aby nie zranić czy nie obrazić dusz, które mogły przebywać w domu lub w jego pobliżu.
Dla nich też na stole wigilijnym stawiano dodatkowe nakrycie czy pozostawiano resztki potraw z wieczerzy wigilijnej. Powszechny był też zwyczaj symbolicznego przywoływania zwierząt na kolację wigilijną, będący w istocie przywoływaniem na nią zmarłych, których dusze mogły przybrać postać wilków, niedźwiedzi czy ptaków. Wołano np. "chodźże wilczku do pośniczku" lub "wróblęta ptasięta, chodźcie ku nam obiadować, a jak nie przyjdziecie, to nie przychodźcie cały rok". W zawołaniach tych wyrażano prośbę, aby dusze po ogrzaniu się i posileniu wróciły do swojego pozaziemskiego świata i nie wracały do świata żywych aż do następnej wigilii.
Dużą wagę przykładano do świątecznego wystroju domu, które miało przede wszystkim znaczenie symboliczne, a dopiero później zdobnicze. Najczęściej stosowanymi akcesoriami dekoracyjnymi zarówno w domach chłopskich, jak i dworach szlacheckich, były snopy zboża, słoma, siano i ziarno. Miały wpływać na urodzaj i zapewnić dobre plony w nowym roku. Snopy zboża stawiano w kącie izby, kładziono pod stołem lub wieszano pod powałą. Niekiedy całą podłogę zaściełano słomą dla wygody dusz zmarłych przodków, które mogły być obecne w domu.
Świąteczną ozdobą był również podłaźnik zwany rajskim lub bożym drzewkiem. Najczęściej był to rozwidlony czubek sosny lub świerku udekorowany czerwonymi jabłkami, orzechami, pozłacanymi nasionami owsa, ozdobami z papieru czy wycinankami z opłatka. Wierzono, że ta zielona ozdoba chroni przed nieszczęściami i chorobami, zapewnia miłość, zgodę i dostatek, a pannom szybkie i szczęśliwe zamążpójście. Jabłka symbolizowały urodę i siły witalne, orzechy skuteczny afrodyzjak, słoma i ziarna miały wpłynąć na obfitość plonów w nadchodzącym roku, a ozdoby z opłatka zapewnić miały domownikom zgodę, harmonię i wzajemny szacunek.
Kulminacyjnym momentem domowych obchodów wigilijnych była wieczerza, nazywana też pośnikiem, postnikiem, kutią czy wilią. Jednocześnie był to czas wróżb i przepowiedni dotyczących życia, zdrowia, pogody i przyszłych zbiorów. Panny i kawalerowie wróżyli sobie o małżeństwie i miłości np. z siana i słomy wyciągniętej spod obrusa. Źdźbła zielone oznaczały szybki ślub, zwiędłe – długie oczekiwanie na męża lub żonę.
Podczas posiłku nie wstawano od stołu, aby zachować zdrowie i życie, a także aby chleb "trzymał się" domu. Gwieździste niebo w Wigilię zapowiadało urodzaj wszelkich plonów, a widoczna na niebie Droga Mleczna obfitość mleka i produktów mlecznych. Dym ze zgaszonej świecy snujący się po izbie zapowiadał długie życie gospodarzy. Po kolacji kręcono słomiane powrósła i opasano nimi wszystkie drzewa w sadzie grożąc, że jeśli nie będą rodziły owoców zostaną ścięte.
Ten bogaty w obrzędy dzień i wieczór wigilijny kończył się o północy uroczystą mszą świętą zwaną pasterką lub północką. Gospodarze starali się dotrzeć do kościoła jak najwcześniej, gdyż wierzono że będą również pierwsi we wszystkich pracach gospodarskich i zbiorą najlepsze plony. Ten sam wyścig odbywał się w drodze powrotnej z pasterki do domu.
Katarzyna Gardecka, fot. Bonclok.pl
Sprawdź podobne:
jesteś gościem
lub dodaj jako gość
Ciekawy temat? Rozpocznij dyskusję. Zostaw komentarz...